- Branża farmaceutyczna publikuje raporty, informujące, że jedną ze słabych stron tego sektora w Polsce jest ograniczona ilość środków na finansowanie inwestycji. Wręcz przeciwnie, pieniędzy jest za dużo. One leżą na ulicy - zwraca uwagę Jan Staniłko, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju.
- To skłonność firm do inwestycji jest niska. To ich strategie decydują o inwestycjach, a nie na dostępność środków. Trzeba jednak zapytać, jaki jest koszt tego pieniądza i jak planować przedsięwzięcia inwestycyjne, aby się zwróciły - mówił Jan Staniłko podczas sesji dotyczącej przemysłu farmaceutycznego w trakcie XIII Forum Rynku Zdrowia (Warszawa, 23-24 października).
Zauważył, że jest szereg dużych, znaczących firm, które w ogóle nie rosną: - Są uwięzione w krajowym ekosystemie. To jest kwestia wyboru strategii. Na to rząd ma pośredni wpływ. Paradoksalnie, ustawa refundacyjna zrealizowała cele pożytku publicznego, bo ceny leków w Polsce spadły do poziomu jednego z niższych w regionie.
- Polska ma per capita jedne z najniższych wydatków w regionie na zdrowie. Ale to też jest miara wielkości budżetu i sukcesu mechanizmu refundacyjnego - zaznaczył Jan Staniłko.
- Z drugiej strony to uruchomiło, z dużym opóźnieniem, działania dostosowawcze. Duża część firm poszła w produkty OTC (m.in. leki bez recepty - red.). Udział leków refundowanych w polskich firmach sięga średnio 40%. To nie jest dużo. Ale są firmy, które mają prawie 100% w refundacji leków szpitalnych. To są ekstremalne przypadki i chodzi o globalne koncerny - dodał Jan Staniłko.
Zauważa, że z jednej strony strategie firm są warunkowane historycznie. - Trzeba przekonać się, że pieniądze na rozwój są, na przykład w Polskim Funduszu Rozwoju. Z drugiej strony ograniczeniem są strategie innowacyjne. Patrząc na zestawienie TOP 10 najlepiej sprzedających się leków i okres ich dojrzałości - mają one od 10 do 20 lat obecności na rynku.Oznacza to, że wiele z tych leków będzie "do wzięcia" (przez przemysł generyczny - red.) - przypominał zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju.
Zauważył, że chodzi też o to, by firmy innowacyjne miały jak najszybszy dostęp do refundacji, ale na korzystnych dla polskiej gospodarki i nauki zasadach, poprzez np. możliwość zawierania porozumień podziału ryzyka (RSS), przy jednoczesnym umożliwieniu firmie ulokowania części tego porozumienia w ośrodku badawczym.
- I tu mamy problem. Kiedyś prezes jednej z firm globalnych zapytał, gdzie jest ten ośrodek, w którym on może zainwestować. Takiego ośrodka nie było.To właśnie zadanie dla rządu, bo rząd nadzoruje naukę. Brak wiodącego ośrodka badawczo-przemysłowego, z całym ekosystemem nauk medycznych, informatycznych czy fotoniki, to jest długofalowe zadanie dla decydentów - podkreślał Jan Staniłko.
Dodał, że w Polsce trzeba zbudować „innowacyjny ekosystem, który pozwoli globalnym firmom inwestować w to, co ich najbardziej interesuje, czyli głównie w sektor badawczo-rozwojowy”, a nie w refundację.
- Refundacją interesują się dyrektorzy lokalnych oddziałów tych firm, bo tam mają od nich premie. Ale tak naprawdę, globalna firma chce mieć stały dostęp do nowych rozwiązań terapeutycznych - podsumował dyrektor Staniłko.