Protest rezydentów w październiku br. pokazał, że rządzący i interesariusze, choć rozmawiają z sobą, zbyt często kończą konsultacje bez konsensusu, co doprowadza do nieakceptowanych rozwiązań prawnych i sytuacji kryzysowych w ochronie zdrowia. - Trzeba się po prostu wzajemnie słuchać, a jeśli strony się nie słuchają, to mamy kryzys - zauważa Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Łukasz Jankowski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, zwraca uwagę, że październikowy protest głodowy lekarzy rezydentów nie nastąpił nagle, ale był poprzedzony próbami dotarcia do decydentów i przedstawianiem im sytuacji zarówno młodych lekarzy, jak i całej ochrony zdrowia. Jak mówił , młodzi lekarze o dialog i wysłuchanie argumentów zabiegali od dawna.
Podczas XIII Forum Rynku Zdrowia (Warszawa, 23–24 października 2017 r.) w czasie dyskusji w sesji ''Dialog społeczny w ochronie zdrowia''* przywoływał m.in. organizowaną przez Porozumienie Rezydentów w minionym roku akcję "Adoptuj posła": - Przedstawiciele Porozumienia Rezydentów odwiedzili 180 posłów, głównie z partii rządzącej, zapoznając ich z sytuacją rezydentów i zbyt niskimi w stosunku do PKB wydatkami na zdrowie. 99 proc. posłów zgadzało się z nami, że nasza diagnoza sytuacji jest słuszna, ale słyszeliśmy nierzadko "jestem tylko szeregowym posłem, ja nic nie zmienię musicie państwo iść wyżej" lub "wasze argumenty merytoryczne są słuszne, ale cóż my możemy".
Zdrowie - sprawa obywatelska
- To była pierwsza akcja, która pokazała, że wszyscy widzimy potrzebę dialogu, wszyscy diagnozujemy problem, natomiast nikt z nas młodych lekarzy, ale nawet i posłów, nie wie jak przebić się do świadomości osób decyzyjnych w państwie - tłumaczył Jankowski.
Dodawał: - W sierpniu wysłaliśmy listy z prośbą o spotkanie do pani premier, do pana premiera Morawieckiego, do pana ministra zdrowia. Otrzymaliśmy odpowiedź jedynie od pana premiera Morawieckiego, że obszar służby zdrowia leży w gestii ministra zdrowia i z nim powinniśmy się spotykać.
Przypomnijmy, że 2 października lekarze rezydenci rozpoczęli protest głodowy, który potem objął kilka ośrodków. Zakończył się bez osiągnięcia porozumienia 30 października. Młodzi lekarze domagali się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat.
Rząd natomiast przyjął projekt ustawy, który przewiduje stopniowe podnoszenie finansowania ochrony zdrowia do 2025 r., kiedy miałoby ono osiągnąć poziom 6 proc. PKB. Przedstawiciele rezydentów nie godzili się na tę propozycję rządu. Pat trwa. Padła zapowiedź wypowiadania umów opt-out przez lekarzy rezydentów.
Poseł Krzysztof Ostrowski (PiS) przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Pacjentów, przyznaje, że w finansowaniu ochrony zdrowia zaległości są wieloletnie. W dyskusji na niedawnym XIII Forum Rynku Zdrowia, mówił, że obywatele obiecywali sobie nie tylko 500+ w obszarze socjalnym, ale także w służbie zdrowia.
Zaznaczył, że pensja którą odbierają rezydenci jest "poniżej przyzwoitości społecznej". Jego zdaniem rząd wiele robi dla służby zdrowia, ale brakuje w budżecie oczekiwanych pieniędzy na wynagrodzenia.
- Zwiększyliśmy wydatkowanie środków na rezydentury o 40 proc., ale tego nie widać, bo nie są to środki przekazane na wzrost wynagrodzeń rezydentów, a na rosnącą liczbę miejsc rezydenckich - podkreślał .
"Nic się nie działo"
Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP, przez lata reprezentujący tę organizację w Komisji Trójstronnej przy ministrze zdrowia, sięga pamięcią do licznych spotkań na Miodowej, odbywających się jeszcze za czasów poprzedniego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.
- Była dobra kawa i ciasteczka, a spotkania przebiegały w miłej i serdecznej atmosferze. Tyle tylko, że z tego siedzenia i gadania wynikło dokładnie nic - mówił krytycznie o jakości dialogu rządzących z przedstawicielami pracodawców i związkowców w ochronie zdrowia.
Ocena dialogu z obecnym rządem - zdaniem wiceprezydenta Pracodawców RP - nie wypada lepiej. Od lutego 2016 odbyły się 22 spotkania z udziałem wiceministrów zdrowia. Przypominał, że w sytuacji, gdy po spotkaniach Komisji Trójstronnej "nic się działo i nie przychodziły osoby zapraszane", zaprotestowała "Solidarność" ochrony zdrowia.
- Najbardziej oczekiwaliśmy, że przyjdzie ktoś z Ministerstwa Finansów. Pisaliśmy do pani premier, żeby łaskawie zwróciła uwagę ministrom, że obecność przedstawiciela danego ministerstwa jest tutaj konieczna. To dlatego, że minister zdrowia tak a nie inaczej umocowany politycznie, nie jest w stanie przeforsować postulowanych przez stronę społeczną rozwiązań - wspominał sytuację, która stopniowo doprowadzała do kryzysu w dialogu społecznym.
Zdaniem Andrzeja Mądrali dzisiaj, gdy sytuacja ekonomiczna kraju jest dobra, pozostaje pole do rozmów, by szybciej niż proponuje to rząd zwiększać nakłady na ochronę zdrowia.
Co z tymi konsultacjami?
- Mamy rządową ustawę o ustalaniu minimalnego wynagrodzenia pracowników medycznych, z której nikt nie jest zadowolony. Po co uchwalać akt prawny wzbudzający tak negatywne oceny, czy nie należało jeszcze rozmawiać? - rozważała Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, pytana przez nas o jakość dialogu społecznego w ochronie zdrowia.
Dodała: - Nadal nie widzimy poprawy w jakości prowadzonego dialogu. Trzeba się po prostu wzajemnie słuchać, a jeśli strony się nie słuchają, to mamy kryzys.
Przypominała, że już przed laty padały propozycje stworzenia ponadzakładowego układu zbiorowego dla pracowników medycznych. - Pewnie bylibyśmy teraz w innym miejscu, gdyby taki układ powstał - oceniła.
Wspominała też rok 2008 i okrągły stół w ochronie zdrowia: - Zostały wypracowane dobre rozwiązania, niestety trafiły do zamrażarki, podobnie jak teraz ustawa obywatelska o płacy minimalnej.
Pewnym pozytywnym zjawiskiem dostrzeganym w obszarze dialogu społecznego, na co zwracają uwagę stowarzyszenia pacjenckie, jest rosnący udział pacjentów w konsultacjach dotyczących systemowych rozwiązań w ochronie zdrowia.
Poseł Krzysztof Ostrowski był inicjatorem powołania w tej kadencji Sejmu Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Pacjentów. Zespół, któremu poseł przewodniczy, stał się forum debat i spotkań stowarzyszeń pacjenckich z decydentami.
- Ta formuła, jak sądzę, w dużej mierze się sprawdza. Na spotkaniach są obecni przedstawiciele ministerstwa, często w randze wiceministra, przedstawiciele NFZ, AOTMiT - mówił Krzysztof Ostrowski, dodając, że dobrze się stało, iż pacjenci mogą przedstawiać swoje racje w bezpośredniej wymianie myśli z decydentami, a nie tylko drogą korespondencji.
Jako jeden z kilku przykładów skuteczności działań Zespołu podaje zapisanie od marca tego roku w ustawie "przy dużej życzliwości ministerstwa" obowiązku leczenia bólu nie tylko u pacjenta w stanie terminalnym, jak było dotąd, ale również w innych przypadkach.
Jak pacjent z regulatorem
Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego podkreślała, że rola organizacji pacjenckich w systemie ochrony zdrowia zmienia się i nabiera znaczenia. Z organizacji wolontarystycznych, nastawionych na wzajemną pomoc (ten zakres nadal jest rozwijany) przekształcają się w korzystającego z własnych opinii eksperckich, merytorycznego partnera dla decydentów w dyskusji na temat tworzonego prawa.
Stanisław Maćkowiak, prezes zarządu Federacji Pacjentów Polskich uważa, że regulator dostrzegł potrzebę pytania pacjentów o zdanie i zapraszania do udziału w różnych gremiach z prawem głosu doradczego. Jak tłumaczył, na forum tych zespołów krzyżują się różne interesy. W związku tym przypominanie, o tym, że system ma ostatecznie służyć pacjentom, jest bardzo ważne.
Ewa Borek, prezes Fundacji My Pacjenci zauważa, że kilka lat temu jedynym miejscem, gdzie w dyskusjach uwzględniano głos pacjentów była Rada Przejrzystości, w której pacjentów reprezentowali jednak urzędnicy Biura Praw Pacjenta.
Jak potwierdzała, obecnie tych miejsc dialogu jest więcej: - Pacjenci znaleźli się w radach wojewódzkich, jak i w radzie w centrali NFZ, w Radzie ds. Zdrowia Publicznego, ale moim zdaniem nie ma ich tam, gdzie ich obecność pomogłaby urzędnikom podejmować wrażliwe decyzje, czyli w Radzie Taryfikacji czy Komisji Ekonomicznej.
Wojciech Wiśniewski, rzecznik Fundacji Onkologicznej Osób Młodych Alivia też uważa, że w debacie publicznej z pacjentami można dostrzec dzisiaj większą otwartość ze strony decydentów.
Zaznaczał, że organizacje pacjenckie nie oczekują, iż ich wszystkie opinie będą wzięte pod uwagę.
- Ale jeśli druga strona powie, dlaczego się z nami nie zgadza, to łatwiej jest zaakceptować taki stan rzeczy - mówił, odnosząc się do pewnego mankamentu konsultacji społecznych, jakim jest brak informacji zwrotnej na ich końcowym etapie.
*Pełna relacja z sesji, z obszernymi wypowiedziami wszystkich uczestników dyskusji - w portalu rynekzdrowia.pl, zakładka Konferencje oraz w listopadowym wydaniu miesięcznika Rynek Zdrowia.