Młodzi lekarze. Jak ich szkolić, by specjalistów nie zabrakło w przyszłości?

PW/Rynek Zdrowia - 02-11-2016
Młodzi lekarze. Jak ich szkolić, by specjalistów nie zabrakło w przyszłości?

Polska wśród krajów unijnych ma najmniejszą statystycznie liczbę lekarzy - 2,2 przypadających na 1000 mieszkańców. To już jednak wiemy. Pilnej odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się dzieje i jak zmienić tę zatrważającą statystykę mieli udzielić eksperci specjalnie powołanego zespołu ministerialnego.

Wyniki pracy resortowego Zespołu do spraw opracowania zmiany systemu kształcenia podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów - podobnie jak innych, powołanych w Ministerstwie Zdrowia w celu zasięgnięcia opinii na temat koniecznych zmian w ochronie zdrowia - nie zostały oficjalnie opublikowane.

Jak już pisaliśmy, najważniejsze wnioski z prac tego zespołu mogliśmy jednak poznać podczas XII Forum Rynku Zdrowia (Warszawa, 26-27 października). O pierwszych ustaleniach kierunkowych, będących wynikiem dyskusji wokół wniosków z prac zespołu podczas sesji "Edukacyjny okrągły stół – debata z udziałem przedstawicieli: Ministerstwa Zdrowia, uczelni medycznych, lekarzy stażystów, rezydentów, studentów medycyny" poinformował Marek Kuciński, z-ca dyrektora Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego Ministerstwa Zdrowia.

Tak mało lekarzy
Jako jedną z istotnych kierunkowych decyzji, które zostały podjęte w wyniku rekomendacji zespołu wymienił zmniejszenie liczby specjalizacji. Kolejne przyjęte istotne kierunkowe rozwiązanie zakłada ustanowienie wynagrodzenia dla kierowników specjalizacji.

Zapadło też rozstrzygnięcie kierunkowe dotyczące naboru na miejsca specjalizacyjne: nabór ma być ogólnopolski. Marek Kuciński podał rówież, że ustawowo zostanie zapisany obowiązek przeglądu programów specjalizacyjnych. - Wiele kwestii musiało być przegłosowanych, nie uzyskaliśmy jednomyślności i konsensusu w wielu sprawach - przyznał dyr. Kuciński.

Czytaj też. MZ zapowiada: będą zmiany w kształceniu specjalizacyjnym lekarzy

W jaki stopniu te kierunkowe decyzje odzwierciedlają postulaty środowiska lekarskiego i celnie identyfikują przyczyny niedostatku lekarzy w kraju?

Powodem, dla którego brakuje lekarzy jest m.in. nieadekwatna do potrzeb liczba absolwentów opuszczających co roku uczelnie medyczne na kierunku lekarskim oraz emigracja. Ministerstwo Zdrowia chce sukcesywnie zwiększać limity przyjęć na kierunki lekarskie. - Już w tym roku mamy zwiększenie limitów o 912 miejsc  - mówił dyr. Kuciński.

Jak jednak mówią dane, lekarzy jest tak mało, iż nawet przy zapowiadanym zwiększeniu o 20 proc. naboru na studia, ich średnią liczbę dla UE osiągniemy w 2035-40 roku. To pod warunkiem, że wyhamuje trend emigracji młodych kadr.

Nie tylko o pieniądze chodzi
Dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, przypomniał podczas wspomnianej wcześniej sesji XII Forum Rynku Zdrowia, że NIL przeprowadziła rzetelne badanie ankietowe, w którym pytano młodych lekarzy o powody rozważania przez nich wyjazdu z kraju. Obok wynagrodzeń, jako zasadniczy powód podawali trudności w odbywaniu specjalizacji i realizacji obowiązku ustawicznego kształcenia.

Dotąd, według szacunków NIL, po wejściu Polski do Unii Europejskiej, z kraju wyjechało ponad 13 tysięcy lekarzy, którzy w sposób mniej lub bardziej ciągły wykonują prace poza granicami. 

Trudno się dziwić decyzjom młodych lekarzy o wyjeździe. - Młody lekarz rozpoczynający pracę w Niemczech dostaje 4050 ero za pracę w podstawowych godzinach; proszony jest żeby zgodził się pracować 48 godzin, w związku z tym otrzymuje ok. 5 tys. euro. Koszty utrzymania są jedynie wyższe niż w Polsce w przypadku mieszkania - podaje finansowe uzasadnienie lekarskich „saksów” prezes Hamankiewicz.

W kraju młody lekarz zarabia na etacie 3 tys. zł brutto. Z tych pieniędzy musi opłacić m.in. kursy, których koszt waha się od 5 do 2 tys. zł. Może na nie jechać w ramach urlopu. - Jeśli wyjedzie do Niemiec, to szpital mu opłaci kurs, da wolne i samochód, którym może pojechać na szkolenie, zapłaci za hotel, bo szpital czuje się zobowiązany, żeby jego lekarz się rozwijał - stwierdza Maciej Hamankiewicz.

Dodaje: - Bardzo często przeszkody, jakie stawia się młodym ludziom na każdym etapie edukacji, brak możliwości rozwoju zawodowego, okazują się obok pieniędzy głównymi przyczynami decyzji o wyjeździe. Młody człowiek chciałby się uczyć, operować poznając nowe techniki, zamiast tego bywa sadzany za biurkiem.

Co proponują rezydenci?
Porozumienie Rezydentów OZZL reprezentowane w ministerialnym zespole przez wiceprzewodniczącego Jarosława Bilińskiego próbowało poszukać takich rozwiązań, które pozwalałyby uczynić proces podyplomowego kształcenia lekarzy jak najbardziej efektywnym.

- Ważne jest, żeby mając ograniczoną liczbę lekarzy, jak najlepiej wykorzystać ich możliwości - uważa Jarosław Biliński.

Według Porozumienia Rezydentów warto rozważyć zaadoptowanie do Polski pewnych systemowych rozwiązań, które sprawdziły się w innych krajach.

- Nabór na specjalizacje powinien być centralny. Tu wzorcem jest model hiszpański, gdzie wynik egzaminu końcowego przedstawia się w komisji, tworzona jest lista rankingowa i w oparciu o nią można wybrać specjalizację. Zaproponowaliśmy też, by istniała możliwość wyboru trzech specjalizacji w trzech różnych miejscach - wylicza pomysły rezydentów Jarosław Biliński.

Kolejne rozwiązanie proponowane przez rezydentów, które miałoby usprawnić kształcenie podyplomowe, to wykorzystanie dla szkoleń centrów symulacji medycznej. Jak wynika z doświadczeń w ten sposób o 30 - 50 proc. przyspiesza się tempo kształcenia lekarzy i o ten zyskany czas młody lekarz może szybciej zacząć wykonywanie zabiegów u pacjentów.

Rezydenci zawarli też we wnioskach propozycję sięgnięcia po rozwiązanie z systemu niemieckiego. Tam dyrektorzy szpitali, którzy chcą pozyskać lekarza rezydenta, oczekują żeby już docelowo określił specjalizację, jaką będzie chciał wykonywać.

- Zaproponowaliśmy, aby u nas w ramach systemu modułowego egzamin międzymodułowy obwarowany był wymogiem wskazania wybranej docelowo dziedziny. To z kolei pozwoliłoby prognozować zatrudnienie lekarza z danej specjalności w szpitalu - mówił Jarosław Biliński.

Jakość szkoleń - jest o czym rozmawiać
Jak zauważali uczestnicy dyskusji, bardzo istotna jest również jakość kształcenia lekarzy.

- Za granicę wyjeżdżają osoby przebojowe, które już w kraju odnosiły sukcesy. Ale dla polskiego pacjenta ważne jest jaki będzie ten najsłabszy specjalista, który pozostał w kraju i udziela mu świadczeń - zwrócił uwagę Grzegorz Napiórkowski (również uczestniczący w pracach zespołu ds. kształcenia) przewodniczący zarządu Stowarzyszenia Młody Lekarz, zaznaczając jednocześnie jak bardzo istotne jest zdawanie przez specjalizującego się lekarza relacji z postępu szkolenia.

- Niestety obecny system działa w ten sposób, że w wielu wypadkach nadzorowanie nie ma miejsca i osoba, która robi specjalizację rozlicza się ze swojego postępu po latach, wcześniej nie mając żadnej oceny ani nawet uwag co należy zrobić. To jest niekorzystne, bo nie mając podpowiedzi trudno ocenić samemu jakość swego przygotowania - tłumaczył.

Identyczny pogląd reprezentował prof. Grzegorz Wallner (zasiadający w zespole ds. kształcenia), konsultant krajowy w dz. chirurgii ogólnej. - Systematyczne egzekwowanie postępu w realizacji programu specjalizacji to coś, co u nas niemal nie ma miejsca. W Holandii czy USA rezydent co pół roku ma obowiązek zdać relację na jakim jest etapie, to samo dotyczy kierownika specjalizacji i ośrodka akredytowanego prowadzącego szkolenia - podkreślał.

Programy do poprawki
Mankamenty jakości szkoleń są - jak można sądzić w oparciu o głosy z dyskusji - powszechnie dostrzegane. W opinii Macieja Hamankiewicza programy szkoleń powinny być poprawione, bo z jednej strony - są niedostosowane do potrzeb pacjentów, z drugiej - są tak przepełnione wymaganiami, że nie sposób ich przeprowadzić rzetelnie.

Przyznał też, że na jakość przygotowana do zawodu wpływa zjawisko tzw. szkoleń na odległość. - System rozdziału rezydentur powoduje, że np. osoba mieszka nad morzem, ale uzyskuje możliwość robienia specjalizacji na drugim krańcu Polski. Nie jest tam cały czas, bo nie może zostawić rodziny, dzieci. Powstał cały mechanizm pseudospecjalizacji na odległość - mówił, zaznaczając, że przywołuje przykłady mające pokrycie w rzeczywistości.

Zdaniem prezesa NIL, i nie jest to zdanie odosobnione, istotne dla poprawy jakości kształcenia jest doprowadzenie do ewaluacji ośrodków szkolących. - Jakość tych ośrodków niewątpliwe można już dzisiaj wywieść poprzez wyniki osiągane podczas PES przez szkolonych tam lekarzy. Niestety nikt nie zadaje pytań skąd różnice w tych wynikach - podkreślił Maciej Hamankiewicz.