Ekspert: skrót POChP potrafi rozszyfrować tylko 6 proc. Polaków!

Jacek Wykowski/Rynek Zdrowia - 26-10-2016
Ekspert: skrót POChP potrafi rozszyfrować tylko 6 proc. Polaków!

- Pacjenci przyzwyczaili się, że duszność przy wysiłku oznacza problemy z sercem. "Lobbing kardiologiczny" wpłynął na to, że chorzy z takim objawem w pierwszej kolejności poddawani są próbie wysiłkowej, koronarografii, a dopiero gdy naczynia są czyste, kieruje się ich do pulmonologa - powiedział w środę (26 października) Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę i Choroby Alergiczne i Przewlekłe Obturacyjne Choroby Płuc.

O niedostatecznej świadomości pacjentów dotyczącej przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, jej przyczynach, ale także o dramatycznie niskich nakładach na profilaktykę i leczenie palaczy, Piotr Dąbrowiecki mówił w trakcie sesji "Choroby płuc i układu oddechowego w Polsce - aspekty medyczne, organizacyjne i finansowe", która odbyła się w ramach XII Forum Rynku Zdrowia w Warszawie. 

Powinniśmy uderzyć się w pierś
- Osoba po pięćdziesiątce z dusznością wysiłkową uważa, że niedomaga serce, natomiast rzadko myśli o płucach. Zarówno lekarze, jak i ci, którzy zarządzają ich pracą, ale też kreatorzy polityki zdrowotnej, powinni uderzyć się w pierś i powiedzieć - za mało mówiliśmy o POChP - stwierdził Piotr Dąbrowiecki.

Przewodniczący przypomniał, że zgodnie z badaniami tylko 6 proc. Polaków potrafi rozszyfrować skrót POChP.

- To żenada. Są kraje, gdzie ta świadomość wynosi 20-30 proc. - powiedział bez ogródek Dąbrowiecki.

Dodał, że "lobbing kardiologiczny" wpłynął na to, że chorzy z dusznością wysiłkową w pierwszej kolejności poddawani są próbie wysiłkowej, koronarografii, a dopiero gdy naczynia są czyste, kieruje się ich do pulmonologa. - To generuje koszty - podsumował.

- Nie mówię, żeby pięćdziesięciolatkom nie robić EKG czy próby wysiłkowej, ale poddajmy ich najpierw spirometrii - podpowiadał.

Edukacja kuleje, a rząd jej nie pomaga
Dąbrowiecki zwrócił uwagę, że najistotniejsza jest edukacja, która powinna być realizowana m.in. przez media, ale i samych lekarzy. Jak jednak zauważył, rząd nie pomaga w pozytywnych zmianach.

- Rocznie do budżetu trafia 18 mld zł z akcyzy za wyroby tytoniowe. Pół procent tych środków miało być przeznaczane na profilaktykę i leczenie palaczy. To prawie sto milionów złotych. A ile trafiło? Milion, czyli sto razy mniej! Jako przedstawicielowi pacjentów wydaje mi się to śmieszne. Przecież ta kwota jest zagwarantowana ustawowo! - ubolewał. 

Wysokość wspomnianych środków zapisano w ustawie o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Faktycznie na ten cel przeznacza się prawie sto razy mniej, bo milion złotych. Wszystko przez spór o interpretację przepisu. Resort finansów uważa, że 0,5 proc. wpływów z akcyzy ministerstwo zdrowia powinno "wyjąć" z ogólnej puli przekazywanych mu funduszy na zdrowie.

Ekspert zwrócił także uwagę na szersze aspekty braku odpowiedniej edukacji o POChP.

- Objawy POChP prowadzą do izolacji pacjenta w domu, do niepełnosprawności. Co więcej, w otoczeniu społecznym niekomfortowo czują się nie tylko sami chorzy. Niektórzy ludzie traktują POChP jak gruźlicę, inni myślą, że to zapalenie płuc. Boją się, że mogą się tą chorobą zarazić - konstatował Dąbrowski.

Liczbę wszystkich chorych na POChP w Polsce szacuje się na ok. 2 mln, ale aż 1,6 mln osób nie jest świadomych choroby, gdyż bardzo długo nie daje ona żadnych objawów.